1/20/2010

Całowanie

Francuzi na powitanie całują się w oba policzki wykrzykując przy tym swoje radosne salut, względnie bonjour. Jedną z większych gaf, jakie można popełnić, to podać komuś rękę. Bo to przecież takie niefrancuskie (wyjątek stanowi powitanie dwóch mężczyzn, oni się nie całują).

Zwyczaj początkowo wydaje się całkiem miły, natomiast z czasem nie dość, że się przejada, to wydaje się być mocno nieszczery. Tu nie można pocałować jednego (o zgrozo!) policzka, jak to się zwykle robi u nas. Nie można też zagubić się w przyjacielskim, serdecznym miśku. Nie można także po prostu się uśmiechnąć i skinąć głową. Nawet widząc kogoś pierwszy raz na oczy, przy powitaniu trzeba wystawić dwa policzki do całowania. Nie ma zmiłuj, inaczej patrzą na ciebie jak na niewychowanego gbura.

Wobec powyższego zupełnie nowego znaczenia nabiera sformułowanie „francuski pocałunek” - koniecznie w oba policzki i nie może być inaczej.

5 komentarzy:

  1. co zrobić - ciotowaty naród to i ciotowate zwyczaje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drago, nie bądzmy nietolerancyjni! :)
    Poza tym Majewska, co kto lubi. Rzut beretem od Ciebie, w paskudnej, nizinnej Belgii, męzczyźni na powitanie całują się, aż miło [i bynajmniej nie wynika to z żadnych preferencji].

    Zawsze możesz swoim amis [powtórzona lekcja francuskiego] zasugerować, że to niehigieniczne, a krąg kulturalny w którym Cię wychowano był wyjątkowo konserwatywny.

    Btw. Znają tam całowanie w mankiet?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kira, całe życie jestem nietolerancyjny i lubię to :)
    A z faktami się nie dyskutuje - to jest ciotowaty naród :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co kraj to obyczaj. Chyba nie brylowałbym w towarzystwie ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też. nie strzymałabym, że mnie jacyś obcy ludzie całują na powitanie D:

    OdpowiedzUsuń