2/13/2010

Joyeux anniversaire

Czas szybko płynie, jestem tu już miesiąc i właśnie tu przyszło mi obchodzić urodziny. Z daleka od wszystkiego tego, co jest mi bliskie, z nowymi znajomymi i w obcym kraju.

Zaczęło się tuż po północy, kiedy przy tradycyjnym winie czwartkowym (piątek każdy z nas ma wolny) usłyszałam sto lat odśpiewane w sześciu językach - polskim, czeskim, francuskim, angielskim, włoskim i arabskim. Przez cały piątek przyjmowałam życzenia Joyeux anniversaire (takie swojskie wszystkiego najlepszego) wraz z kartkami i drobnymi upominkami (również z Polski).

Do końca dnia usłyszałam jeszcze sto lat odśpiewane po niemiecku, hiszpańsku i koreańsku. Jednak, co muszę przyznać najmilsze życzenia przychodziły smsowo i w ojczystym języku. Moi znajomi zapewnili mi też wieczór taneczny w Barze Latino, w którego daliśmy się wygonić dopiero o świcie.

Będę miała co wspominać. Ale nie ukrywam, wczoraj tęskniło mi się bardziej niż zwykle.

1 komentarz: